Gdy mówimy „subwoofer”, wielu z nas oczami wyobraźni widzi po prostu czarną skrzynię z głośnikiem, która ma robić jedno – dudnić. Czasem wręcz brutalnie, bezkompromisowo, łomotem uderzać w żołądek słuchacza. Ale co, jeśli powiemy, że niskie tony mogą nie tylko poruszyć powietrze w pokoju, ale też emocje w sercu? Co, jeśli bas może być nie tylko mocny, ale też… piękny?
Tu właśnie wchodzi SVS, cały na czarno – i nie po cichu. Ich najnowsza seria subwooferów R|Evolution (z flagowymi modelami SB-5000 i PB-5000) to nie tylko kolejna premiera. To manifest nowego podejścia do niskich częstotliwości. To bas z duszą.
Ewolucja? Nie – R|Ewolucja.
W nazwie nowej serii nie ma ani odrobiny przesady. SVS postanowiło wywrócić stolik i zbudować coś od podstaw – nie liftingować, nie dopieszczać znanych schematów. Seria R|Evolution, a więc SVS SB-5000 i SVS PB-5000, to efekt wieloletnich prac, testów i, co tu dużo mówić – obsesji na punkcie idealnego basu.
SVS znane jest z tego, że potrafi połączyć zaawansowaną inżynierię z emocjami. Ale w przypadku R|Evolution to, co zrobili, można porównać do momentu, w którym ktoś pierwszy raz przeszedł z czerni i bieli na kolor.
Co drzemie w sercu bestii?
Głośniki 17″ – ale nie byle jakie. Nowe przetworniki zostały zaprojektowane od zera, z wykorzystaniem nowoczesnych materiałów kompozytowych. Ich cewki są w stanie wytrzymać niesamowite przeciążenia, a ruch membrany… no cóż, to nie jest „skok” – to taniec.
Pasmo przenoszenia? W przypadku modelu SB-5000 sięga ono nawet 14 Hz, co oznacza dźwięki, które bardziej się czuje niż słyszy. W wersji PB-5000 – z konstrukcją bas-refleks – zejście jest jeszcze niższe (13Hz) i jeszcze bardziej „powietrzne”.
Moc? Ciągła 2000/2800 W, szczytowa 5000/6000 W (w zależności od modelu) – to nie subwoofery, to elektrownie niskotonowe. Zasilane przez wzmacniacze klasy D z zapasem mocy większym niż niejeden wzmacniacz stereo.
Konstrukcja? Zamknięta w przypadku SB-5000 – szybka, punktowa, kinowa. Otwarta w PB-5000 – przestrzenna, monumentalna, koncertowa. Do wyboru, zależnie od tego, jak lubisz, by drgały Twoje ściany (i wnętrze duszy).
Technologie, które robią różnicę
W serii R|Evolution znajdziemy kilka przełomowych rozwiązań:
Inteligentne DSP nowej generacji, które analizuje akustykę pomieszczenia i dostosowuje pracę subwoofera w czasie rzeczywistym.
Tryby pracy: standardowy, rozszerzony i zamknięty – pozwalające na precyzyjne dostosowanie charakterystyki brzmienia. Modele SB-5000 i PB-5000 obsługują wszystkie z nich, dając niespotykaną elastyczność.
Aplikacja mobilna do sterowania parametrami – nie tylko głośność i faza, ale też filtry, opóźnienia i presety – wszystko z poziomu kanapy.
Waga? Nie żartujmy.
Model PB-5000 waży ponad 74 kg (a z opakowaniem blisko 85 kg). To nie sprzęt, który wniesiesz sam po schodach. Ale właśnie w tej wadze – dosłownie i w przenośni – drzemie powaga tej konstrukcji.
Wymiary? Prawie 75 cm głębokości. To subwoofer, który nie zamierza się chować – wręcz przeciwnie. On chce być widziany. I słyszany.
Bas, który czuć nie tylko w klatce piersiowej, ale też w duszy
Dla wielu użytkowników subwoofer to po prostu narzędzie do kina domowego – ma walnąć w scenie z wybuchem, zatrząść meblami. Ale SVS celuje wyżej. SB-5000 gra jak kontrabas – miękko, głęboko, ale z wyczuciem. PB-5000 to natomiast młot Thora, który wali z precyzją chirurga – jakby ktoś z chirurgiczną dokładnością zaprogramował burzę.
Właśnie dlatego nowa seria trafia zarówno do fanów blockbusterów, jak i audiofilów, którzy chcą dołożyć bas do swojego zestawu stereo – takiego basu, który nie zdominuje, ale dopełni.
Dla kogo jest SVS R|Evolution?
Dla tych, którzy nie boją się nowoczesnych technologii w służbie muzyce
Dla miłośników „organowego” basu w symfoniach i „mięsistego” groovu w jazzie
Dla kinomaniaków, którzy chcą czuć każdy krok T-Rexa pod podłogą
Dla tych, którzy wiedzą, że dobry bas to nie tylko hałas – to fundament muzyki
I wreszcie – dla tych, którzy szukają sprzętu, który nie tylko gra, ale zostaje w pamięci – jak PB-5000 i SB-5000
R|Evolution to nie tylko nowa linia subwooferów. To filozofia. To krok w stronę basu, który nie tylko słyszysz – ale przeżywasz.
I jak mawiają fani SVS – „Once you feel it, you can’t unfeel it.”